Dz 17,22-28a(28b-34)

 

Przekład

22. Stanąwszy zaś Paweł pośrodku Areopagu (dosł. wzgórza Aresa) powiedział: Mężowie ateńscy, postrzegam was jako pod każdym względem niezwykle bogobojnych.

23. Przechodząc bowiem i przyglądając się waszym przedmiotom boskiej czci znalazłem i ołtarz, na którym napisano: „Nieznanemu Bogu”. Co więc nie znając czcicie, to ja głoszę wam.

24. Bóg, który uczynił świat i wszystko na nim, ten nieba i ziemi będący Panem, nie w rękami uczynionych świątyniach mieszka

25. ani jakiejkolwiek posługi rąk ludzkich nie potrzebuje, sam [bowiem] daje każde życie i tchnienie, i wszystko. 

26. [On] uczynił także z jednego cały ród ludzi, aby zamieszkali na każdej powierzchni ziemi, wyznaczywszy ustalone czasy i granice zamieszkiwania ich,

27. aby szukali Boga, jeśli nawet szukaliby Go po omacku i znaleźli, przecież nie daleko od każdego z nas istniejącego.

28. W Nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.

 

Uwagi wprowadzające

Tekst kazalny stanowi fragment jednego z najbardziej znamiennych ustępów Dziejów Apostolskich, a mianowicie mowy apostoła Pawła, jaką wygłosił w czasie swego pobytu w Atenach na Areopagu (Dz 17,22-31). Sama mowa jest ściśle związana z jej narracyjnym kontekstem, tak poprzedzającym (Dz 17,16-21), jak i następującym (Dz 17,32-34), co powoduje, że wszystkie te części składają się na kunsztownie skomponowaną relację o pobycie Apostoła Narodów w stolicy starożytnej Grecji. Kontekst poprzedzający wskazuje na okoliczności, jakie doprowadziły do tego, że Apostoł Narodów przemówił do zgromadzonych na Areopagu – ogólnie rzecz biorąc, jego działalność ewangelizacyjna w Atenach wzbudziła tak zainteresowanie, jak i kontrowersje, a nawet sprzeciw, zwłaszcza – jak donosi Łukasz w drugim tomie swego dzieła – wśród filozofów stoickich oraz epikurejskich. To spowodowało, że zwrócili się oni do Pawła z prośbą o bliższe wyjaśnienie głoszonych przez niego prawd i przyprowadzili go właśnie na Areopag. Kontekst następujący z kolei wskazuje na zróżnicowaną reakcję na apostolskie nauczanie – większość ze zgromadzonych nie dała wiary słowom apostoła, niektórzy jednak uwierzyli.

Apostoł Narodów znalazł się więc w miejscu dla starożytnej Grecji znamiennym. Choć określenie Areopag kojarzy się z nazwą wzgórza, to w istocie rzeczy odnosi się ono do najwyższej w Atenach rady złożonej z archontów, a więc najwyższych urzędników w starożytnej greckiej polis. Nazwa rady pochodzi od miejsca obrad – wzgórza Aresa, które poświęcone było bogu wojny i Eryniom. W skład Areopagu do czasów reform demokratycznych wchodzili wyłącznie przedstawiciele arystokracji. Areopagici mieli najwyższą władzę sądowniczą i polityczną w starożytnej Grecji. W gestii tej rady znajdowało się prowadzenie polityki oraz sprawowanie nadzoru nad sądownictwem i prawami. W sprawach wielkiej wagi państwowej areopagici zajmowali się wymierzaniem kar za najcięższe przestępstwa, jak również kontrolowaniem wszelkich urzędników. W późniejszym czasie ograniczono zakres władzy Areopagu – stał się on organem strzegącym praw, obyczajów i moralności.

Fakt, że Apostoł Narodów przemawiał do tak znamienitego grona ludzi wykształconych znalazł swe odzwierciedlenie w kompozycji i treści mowy. Spośród wszystkich mów skierowanych do pogan, wygłoszona na Areopagu charakteryzuje się wyjątkowym kunsztem tak retorycznym, jak i teologicznym. Apostoł nie przemawiał wszakże do ludzi praktykujących prymitywny politeizm czy religijność ludową, ale do osób wysoce wykształconych, do filozofów, których religijność daleka była od banalnych wierzeń. Dlatego też w tej mowie odnaleźć można nagromadzenie motywów – co jest ewenementem w całym Nowym Testamencie – wywodzących się z filozofii stoickiej i hellenistycznej mistyki. Nie chodzi przy tym o to, że Łukasz chciał ukazać Pawła jako filozofa wśród filozofów, ale o przedstawienie, jak Ewangelia spotykała się i ścierała ze światem filozoficznym i pogańskim, i jak szukała dróg, by do niego przeniknąć.

 

Komentarz

W. 22. Pierwsza część tego wiersza stanowi narracyjno-redakcyjne wprowadzenie do mowy. Zwraca jednak uwagę pewien szczegół – Łukasz podkreśla, że Paweł znajdował się pośrodku Areopagu, a więc w miejscu centralnym wzgórza Aresa. Stał się więc na ten moment postacią centralną, która nie pozwoli sobie na przerwanie zwiastowania i ze wszech miar będzie się starała nie tylko o to, by zostać dokładnie wysłuchanym, lecz również, by nawiązać z zebranymi rzeczowy dialog.

Paweł rozpoczyna w związku z tym swą mowę jako bardzo wprawny retor – skłania swych słuchaczy do uwagi oraz pozyskuje ich. Czyni to zwracając się w słowach: (…) Mężowie ateńscy, postrzegam was jako pod każdym względem niezwykle bogobojnych. Egzegeci wciąż spierają się, czy inwokację tę należy rozumieć jak najbardziej pozytywnie, czy też negatywnie. Punktem wyjścia dla dyskusji jest z jednej strony kontekst sytuacyjny – apostoł, gdy przybył do Aten, oburzył się z powodu licznych podobizn bóstw, którym oddawano cześć (por. Dz 17,16). Z drugiej strony niejednoznaczność greckiego terminu, który został tu przetłumaczony jako bogobojny. Greckie słowo deisdaimon może bowiem oznaczać tak pobożność, religijność czy bogobojność, jak i odnosić się do sfery przesądów.

Jak zatem ocenić słowa Pawła? Raczej należy wykluczyć, że miały one wydźwięk sarkastyczny. Czy bowiem apostoł, chcąc wykorzystać możliwość głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu, zwróciłby się do słuchaczy, których spotkał po raz pierwszy, od razu ze słowami jakiejś krytyki czy kpiny? Przecież w ten sposób od razu postawiłby się na straconej pozycji. Nie można wątpić w to, że politeistyczna religijność, z jaką się spotkał w Atenach, wywołała jego oburzenie. Wydaje się jednak, że na wzgórzu Aresa postanowił to uczucie pozostawić na boku bądź przekuć je w coś pozytywnego.

W. 23. Trzeba bowiem zwrócić uwagę, że Paweł w tej części przemówienia wyraźnie wskazuje, co wzbudziło jego zainteresowanie i uznanie – nie całe bogactwo i różnorodność kultowego życia Ateńczyków (ta sebasmatasanktuarium, przedmiot boskiej czci), lecz jeden, jedyny ołtarz, na którym znajdowała się inskrypcja agnostho theoNieznanemu Bogu. Abstrahując od kwestii, czy taki ołtarz rzeczywiście w Atenach istniał – żadne źródła tego nie potwierdzają, nie ma również informacji, że napotkano gdziekolwiek na tak sformułowaną inskrypcję – należy stwierdzić, że apostoł dostrzegł tutaj możliwość do otwarcia drogi dla swego zwiastowania, dlatego zaraz stwierdza: (…) Co więc nie znając czcicie, to ja głoszę wam.

Ten fragment mowy Apostoła Narodów, w którym próbuje on przerzucić pomost pomiędzy światem chrześcijańskim i pogańskim, innymi słowy, w którym usiłuje on w jakichś sposób wykorzystać pogańskie i ujęte w szatę rozważań filozoficznych wyobrażenie bóstwa dla głoszenia prawdziwego Boga, nie jest łatwy w interpretacji.

Nie ulega wątpliwości, że Paweł dokonuje tutaj arcymistrzowskiego zabiegu tak retorycznego, jak i teologicznego. Trzeba bowiem zwrócić uwagę, jak formułuje on swą wypowiedź, czyniąc z niej solidny punkt wyjścia dla dalszej części przemówienia. Apostoł, nawiązuje do inskrypcji na ołtarzu – Nieznanemu Bogu – zwracając uwagę na to, że rzeczownik Bóg – theos jest pozbawiony rodzajnika. Chodziło więc nie o pewnego konkretnego Boga, ale o jakiegoś Boga. Dlatego też Paweł nie narzuca swym słuchaczom od razu koncepcji jednego, osobowego Boga, ale – nawiązując do sposobu ich myślenia – swe pouczenie ujmuje najpierw w formie bezosobowej: stwierdza, że jego słuchacze czczą coś, czego nie znają, a on im to głosi. Rozpoczynając swe zwiastowanie w ten sposób, ujmując koncepcję Boga w formę bezosobową, Apostoł Narodów czyni coś bezprecedensowego. W ten sposób jednakże czyni swe słowa skutecznymi, gdyż znajduje wspólną płaszczyznę komunikacji ze swymi słuchaczami.

Można więc powiedzieć, że Paweł nie chce przeciwstawić prawdziwego Boga jakiemuś nie-Bogu, któremu Ateńczycy wystawili ołtarz, ale – odwołując się do ich religijności – pragnie im wskazać, że na uznanie zasługuje to, że wierzą w jakiegoś Boga, ale błędne jest ich wyobrażenie o Nim – ów element „niewiedzy” słuchaczy Pawła jest w tekście bardzo mocno wyeksponowany. Dlatego też apostoł, wyczuwając podatny, religijny grunt, będzie próbował ukazać właściwy obraz Boga.

W. 24. Nie może więc dziwić, że w pierwszej kolejności zwiastuje on Boga – Stwórcę, Pana nieba i ziemi, który nie mieszka w świątyniach wzniesionych przez ludzi. Słowa te mogły być dla jego słuchaczy bardzo dobrze zrozumiałe. Jak wspomniano, Paweł miał przed sobą zgromadzonych stoików oraz epikurejczyków. Ci pierwsi zachwycali się pięknem i harmonią świata, kosmosu, przenikniętego bezosobowym bóstwem. Ci drudzy dostrzegali w bóstwach wzór do naśladowania. Jednych i drugich łączyło pragnienie poznania bóstwa i dążenie do ideału. Paweł, któremu nie była przecież obca koncepcja możliwości poznania Boga dzięki stworzonemu światu i panującej w nim harmonii, pragnie więc wskazać fundamentalną myśl – Bóg Stwórca jest nie tylko pierwszym poruszycielem, który wprawił w ruch całą rzeczywistość, lecz jest również tym, którego mocy owa rzeczywistość przez cały czas podlega i bez Niego nic się nie dzieje. Jest On Panem kosmosu – w wyrażeniu Pan nieba i ziemi Paweł wyraźnie nawiązuje do LXX (por. Iz 42,5) i reinterpretuje ten fragment tak, że dla jego słuchaczy staje się ono bliskie ich wyobrażeniom właśnie na temat kosmosu.

Z tego twierdzenia Apostoł Narodów wyciąga dwa istotne, krytyczne wnioski. Pierwszy – jako taki, Bóg nie może zamieszkiwać ziemskich świątyń. W ten sposób znów mówi o czymś, co nie było obce przynajmniej reprezentantom stoicyzmu. Jedna z klasycznych wypowiedzi filozofii stoickiej dotycząca krytyki kultu brzmi: „Bóstwom nie powinno budować się żadnych świątyń” (Zenon z Kition). Idea ta była również bardzo żywotna w judaizmie hellenistycznym.

W. 25. Drugi wniosek Apostoła Narodów jest taki, że Bóg nie jest w żaden sposób uzależniony od człowieka. To również myśl obecna zarówno w filozofii greckiej (można ją odnaleźć u Plutarcha i Platona), jak i judaizmie hellenistycznym. Paweł jednakże, choć nawiązuje do koncepcji filozoficznych, nie chce głosić słuchaczom Boga filozofii, lecz Boga Biblii. Dlatego też tak mocno eksponuje w tej części swej wypowiedzi, pozostając niezmiennie na gruncie biblijnego wyobrażenia o stworzeniu, prawdę o tym, że Bóg – Stwórca jest Dawcą życia i jego Zachowawcą.

W. 26. Myśl tę Apostoł Narodów kontynuuje dalej, choć teraz koncentruje się na relacji Bóg Stwórca – człowiek. Choć i tu trzeba zauważyć, że Paweł nadal formułuje swą wypowiedź tak, że nawiązuje do wyobrażeń hellenistycznych. Rozpoczyna bowiem od sformułowania neutralnego – (…) uczynił także z jednego cały ród ludzi. Nie ulega wątpliwości, że choć nie pojawia się tutaj imię Adama, co z pewnością było to przez Pawła zamierzone, to fragment ten stanowi nawiązanie do biblijnej historii stworzenia człowieka. Dzięki temu neutralnemu ujęciu słowa apostoła nabierają jednakże wymiaru uniwersalistycznego – w ten sposób wskazuje on, że tak cała ludzkość (pan ethnos), jak i jednostka (eks henos) swe istnienie zawdzięczają Bogu, Dawcy i Zachowawcy życia.

Apostoł Narodów wskazuje również na powołanie człowieka wynikające z jego stworzenia przez Boga. Po pierwsze – o tym mowa w analizowanym wierszu – ludzie mają zamieszkiwać ziemię. Ich zamieszkiwanie przy tym zostało przez Stwórcę w określony sposób uporządkowane. Bóg bowiem wyznaczył ludziom ustalone czasy i granice zamieszkiwania. Obie te idee były ogólnie znane w kulturze hellenistycznej. Trudności jednakże przysparza ich dokładna interpretacja, ponieważ są wieloznaczne. Przez owe ustalone czasy spora część egzegetów rozumie zmieniające się pory roku. Niemniej jednak wyrażenie to może również odnosić się do epok dziejowych, co było znane zarówno judaistycznej, jak i hellenistycznej historiografii. Podobnie niejasne jest wyrażenie granice zamieszkiwania – niektórzy upatrują w nim jasno wyznaczonych i oddzielonych wyraźnymi granicami terytoriów zamieszkiwania. Wydaje się jednak, że bardziej właściwa jest interpretacja szersza – chodzi nie o politycznie wyznaczone granice, lecz ogólnie o bezpieczne obszary życiowe. W każdym razie Apostoł Narodów wskazuje tu, że Bóg, który stworzył ludzi, zatroszczył się także o ich bezpieczne i cechujące się porządkiem życie.

W. 27. W tym wierszu Paweł wskazuje na drugi wymiar powołania stworzonego przez Boga człowieka – powinien on Go szukać. Należy przy tym zauważyć, że mamy tu do czynienia ze związkiem przyczynowo-skutkowym – ponieważ Bóg Stwórca stworzył świat i nadał mu harmonię, ponieważ stworzył człowieka i zatroszczył się o jego byt, ten powinien Go szukać. Innymi słowy, człowiek winien dążyć do poznania Boga w oparciu o cud stworzenia. O jakie poszukiwanie Boga jednak chodzi? W filozofii greckiej „szukanie bóstwa” miało wymiar racjonalny, jego celem było dojście do poznania prawdy, iż Bóg istnieje. W myśli biblijnej natomiast „poszukiwanie Boga” ma wymiar na wskroś egzystencjalny – oznacza nie tylko wiedzę o istnieniu Boga, ale równocześnie całkowite zwrócenie się doń, życie w ścisłej społeczności z Nim i zgodnie z Jego wolą. I można przypuszczać, że Paweł świadomie, po raz kolejny, porusza się tutaj pomiędzy tymi dwoma obszarami, aby – bazując na znanych jego słuchaczom ideach – skierować ich myśli na właściwe tory. Ich „poszukiwanie Boga” nie powinno ograniczać się wyłącznie do sfery racjonalnej, lecz być organicznie związane z wymiarem egzystencjalnym. Dopiero te dwa wymiary mogą doprowadzić człowieka do stwierdzenia, że znalazł on Boga.

Apostoł Narodów nie odwołuje się jednak w swej argumentacji wyłącznie do porządku stworzenia. W końcowej części analizowanego wiersza przywołuje bowiem inną, istotną prawdę – (…) nie daleko od każdego z nas istniejącego. Zdaniem wielu egzegetów w tym momencie Paweł najbardziej zbliża się do stoickiej refleksji teologicznej. Fundamentalna teza stoicyzmu brzmiała wszakże, że człowiek jest spokrewniony z bóstwem. Z natury jest mu dane, jako istocie rozumnej, wyobrażenie o istocie bóstwa. Co więcej, człowiek jest niejako wszczepiony w to, co boskie, razem z nim wzrasta.

W. 28a. Owa prawda o bliskości Boga osiąga w tym wierszu punkt kulminacyjny – W Nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Nie można oprzeć się wrażeniu, że ten fragment mowy Pawła, ujęty w formę triady, posiada wyraźne zabarwienie panteistyczne. Co więcej, najprawdopodobniej został on – jak wskazuje na to w. 28b – zaczerpnięty wprost z filozofii stoickiej. Jednocześnie jednak został poddany teologicznej reinterpretacji. Paweł z pewnością nie wygłasza koncepcji panteistycznej, lecz wyraża myśl o wynikającym z faktu stworzenia przez Boga pokrewieństwie człowieka ze Stwórcą. Pokrewieństwie, które jednakże nie posiada wymiaru ontologicznego, lecz wynika z faktu, iż człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Ale w wypowiedzi tej chodzi również o to, o czym Apostoł Narodów wspominał już wcześniej – Bóg Stwórca nieustannie troszczy się o swe stworzenie. Człowiek nie żyje sam z siebie i dla siebie, lecz z Boga i dla Niego. Człowiek jest zawsze człowiekiem przed Bogiem i wszystko, co czyni, czyni zawsze przed Nim.

Dominik Nowak