Komentarz egzegetyczny do tekstu: J 4,46-54

 

Tłumaczenie:

 

  1. Przybył zatem ponownie do Kany Galilejskiej, gdzie zamienił wodę w wino. A był pewien dworzanin, którego syn chorował w Kafarnaum.
  2. A gdy ten usłyszał, że Jezus [właśnie] przybył z Judei do Galilei, poszedł do niego i prosił, aby przyszedł i uzdrowił jego syna, miał się bowiem blisko śmierci.
  3. Rzekł zatem Jezus do niego: jeśli znaków i cudów nie ujrzycie, to zaiste nie uwierzycie.
  4. Zwrócił się do Niego dworzanin: Panie, przyjdź, zanim umrze dziecko moje.
  5. Odpowiedział mu Jezus: Idź, syn twój żyje. Uwierzył ów człowiek słowu, które wypowiedział do niego Jezus, i oddalił się.
  6. I gdy tak szedł, wyszli mu naprzeciw jego słudzy, mówiąc, że jego dziecko żyje.
  7. Dopytywał się więc ich o godzinę, w której lepiej się poczuł - odpowiedzieli mu więc, że wczoraj o siódmej godzinie opuściła go gorączka.
  8. I poznał ojciec, że [stało się to] o tej godzinie, w której rzekł mu Jezus: "syn twój żyje"; i uwierzył on oraz cały dom jego.
  9. To był zaś drugi znak, jaki uczynił Jezus, gdy przyszedł z Judei do Galilei.

 

Komentarz:

         Perykopa J 4,46-54 stanowi przedmiot dociekań egzegetów w odniesieniu do podobieństw, jakie mogą zachodzić między niniejszym tekstem a tekstami w Ewangeliach synoptycznych (Mt 8,5-13 i Łk 7,2-10 – gdzie opisane jest uzdrowienie sługi setnika), przy wykorzystaniu podobnych określeń i terminów jak w Ew. Jana (np. pais - „dziecko; niewolnik, sługaˮ w perykopie Mateuszowej czy Kafarnaum w obu perykopach synoptycznych); dodatkowo wspólnym elementem (chociaż w diametralnie różnych opowiadaniach) jest „odtrącającaˮ wypowiedź Jezusa (por. J 4,48 z Mk 7,27 i Mt 15,24); i wreszcie wspólnym mianownikiem opowiadań jest uzdrowienie „na odległośćˮ. Nie jest wykluczone zatem, że za tymi opowiadaniami stoi jedno wydarzenie – lub inaczej: jeden opis w przedewangelicznych źródłach pisemnych.

         46-47  Ewangelista na początku perykopy – poprzez wzmiankę o Kanie Galilejskiej i tym, co się tam wydarzyło – nawiązuje do pierwszego „znakuˮ, który został objawiony przez Jezusa. Zdaniem niektórych komentatorów niniejsza perykopa wraz z J 2,1-11 mogła należeć do jednego „cykluˮ opowiadań związanych z Kaną.

         Na spotkanie z Jezusem przybył pewien dworzanin, którego przynależność etniczna nie jest jasna (u synoptyków w historii o uzdrowieniu sługi setnika wyraźnie chodzi o poganina). Termin basilikos (dosł. „królewskiˮ) obejmował osoby, które oficjalnie pełniły służbę na dworze królewskim. Józef Flawiusz używając tego określenia, w znacznej mierze odnosił go do najemników pogańskich (Dawne dzieje Izraela XV, 289; XVII, 266. 270. 281 i in.), ale w niektórych przypadkach opis dotyczył urzędnika dworskiego (Dawne dzieje..., X, 123). W naszej perykopie chodzi zapewne o dworzanina służącego na dworze Heroda Antypasa, który formalnie był tetrarchą Galilei i Perei, potocznie jednak często nazywano go „królemˮ (por. Mk 6,14, ale już w Mt 14,1 użyty jest poprawnie termin tetraarches). Sam dworzanin mieszkał w Kafarnaum, mieście leżącym na północnym skraju Jeziora Genezaret (inne określenia: Jezioro Galilejskie lub Jezioro Tyberiadzkie). Odległość  między Kafarnaum a Kaną Galilejską była dla podróżnego – zważywszy na pilną sprawę – dość duża: ok. 15 mil (ok. 32 lub 33 km), w dodatku droga wiodła z miejsca znajdującego się nieco ponad 200 metrów poniżej poziomu morza (obecnie w depresji Doliny Jordanu) do miejscowości leżącej w górzystej Galilei. Dworzanin, śpiesząc się, musiał spędzić w podróży około pół dnia. 

         Sprawa była nader pilna, gdyż w Kafarnaum pozostawał ciężko chory syn, któremu groziła śmierć. Wieści o Jezusie a zwłaszcza Jego czynach rozchodziły się prędko, stąd nadzieja u dworzanina, który wiedząc, że w okolicy przechodził Jezus z uczniami, zdecydował się na desperacką podróż. Wiersz 47 nosi oznaki stylu Janowego (użycie zaimka [h]outos - „tenˮ; wzmianka o podróży z Judei do Galilei – por. J 4,54; użycie zwrotu emellen gar apothneskein - „miał się bowiem blisko śmierciˮ - por. J 11,51; 12,33; 18,32).

         Dworzanin prosił Jezusa, aby ten przybył (dosł. „zstąpił, zszedłˮ) do niego i uzdrowił syna.

         48  Odpowiedź Jezusa w pierwszym momencie wydaje się szorstka: widać w tym wersecie zamysł Jana, aby oczekiwany cud nie był celem sam w sobie. Cud ma być znakiem wskazującym na godność Tego, który ma go dokonać. Przy tym tekst wywołuje wrażenie, że dworzanin zostaje „wliczonyˮ do szerszego grona słuchających Galilejczyków. Mocne, podwójne przeczenie  ou me nie pozostawia wątpliwości co do zarzutu „płytkiejˮ wiary Galilejczyków, która skupia się na samych znakach i cudach, tzn. na ich zewnętrznych, widzialnych elementach. Grecki zwrot semeia kai terata (tj. „znaki i cudaˮ) w greckim przekładzie Starego Testamentu pojawia się aż 26 razy, z kolei w NT występuje głównie w Dziejach Apostolskich, ale również w Mk 13,22; Rz 15,19; 2 Kor 12,12 i innych miejscach. Semeia jest technicznym słowem, którego Jan używa przy opisie cudów Jezusa, jednak w połączeniu z terata –w kontekście obecnej perykopy – może stanowić figurę stylistyczną zwaną hendiadysem, gdzie dwa wyrażenia połączone spójnikiem przedstawiają jedno pojęcie. Greckie słowo teras („cudˮ) nie występuje nigdzie indziej w Ew. Jana, a generalnie odnosi się do spektakularnego wydarzenia, jakie może wstrząsnąć lub wprawić w podziw jego świadków.

         49-50  Zdesperowany ojciec nie poddaje się zniechęceniu (podobnie jak Syrofenicjanka w Mk 7,28!) i ponawia prośbę. Podkreślona zostaje groza bliskiej śmierci jego dziecka (czułe określenie pais - „dzieckoˮ). W starotestamentowym rozumieniu ciężko chory człowiek był już niejako objęty „cieniemˮ śmierci – chociaż w przypadku dworzanina nie ma żadnej pewności, czy taki rodzaj myślenia był mu znany. Można za to założyć, że jeden z tematów Ew. Jana (przejście ze śmierci do życia) mógł w obecnej perykopie, a w szczególności w ww. 49-50, dojść do głosu.

         Jezus odpowiada pozytywnie na prośbę dworzanina, jednakże na własnych warunkach. Mówi po prostu: „Idź!ˮ, dodając zapewnienie, że syn urzędnika dworskiego żyje (domyślnie: ma się już zdrów). Forma wypowiedzi Jezusa może przypominać inną wypowiedź, zamieszczoną w ST: „Patrz, syn twój żyjeˮ (Eliasz zwracający się do wdowy z Sarepty - 1 Krl 17,23). Dworzanin w tym momencie nie protestuje, lecz wierzy słowu Jezusa. Postanawia wracać do domu. „Znakˮ ma się dokonać na znacznie głębszej płaszczyźnie niż cuda według pojmowania starożytnych, gdy łączono je z obecnością tego, który je czyni.

         51-52  Gdy dworzanin wracał do domu – raczej pieszo, co sugerowałby w. 52, gdzie mowa jest o cudzie dokonanym dnia poprzedniego, stąd też wiele czasu poświęconego na wędrówkę – spotkał na swej drodze własnych służących, którzy donieśli mu o wyzdrowieniu dziecka (po raz kolejny użyty wyraz pais - „dzieckoˮ). Dokonał się cud uzdrowienia „na odległośćˮ. Syn „poczuł się lepiejˮ (gr. kompsoteron echein - „poczuć się lepiejˮ jest określeniem hellenistycznym). Opuściła go wysoka gorączka (por. podobną konstrukcję zdania w Mt 8,15).

         53 Wyraz pater („ojciecˮ) ponownie podkreśla czułą więź między dworzaninem i jego synem – a tym samym ogromne zaangażowanie urzędnika dworskiego z Kafarnaum w sprawie swego dziecka. Jego dopytywanie się o dokładną godzinę wyzdrowienia syna może skłaniać do pytania, czy wiara okazana wobec słowa Jezusa rzeczywiście była na wyższym poziomie, wykraczając poza wiarę w widzialne „znaki i cudaˮ? Zakładając jednak, że wiara jest wielkością dynamiczną w swej naturze, można z pewną dozą ostrożności stwierdzić, że wiara dworzanina przeszła przez kilka faz: wiara w słowo Jezusa, utwierdzenie się w prawdziwości słowa Jezusa, uwierzenie w Jezusa jako Mesjasza (wraz z całym domem). Podobne wydarzenia w Dziejach Apostolskich (że bohater opowiadania dochodzi do wiary z całym domem – por. Dz 10; 11,14; 16,15) potwierdzają sugestię C. K. Barretta, że „absolutne użycie tego słowa (tj. episteusen – „uwierzyłˮ) oznacza «został chrześcijaninem»ˮ. Ewangelista w oczach czytelników interpretuje całe wydarzenie w kategorii znaku, który wykonał swe zadanie.

         54 Chociaż w J 2,23 (por. J 4,45) wspomina się o innych „znakachˮ, to wzmiankując o drugim znaku, Ewangelista ma na myśli kolejne wydarzenie, które dokonało się po tym, „gdy [Jezus] przyszedł z Judei do Galileiˮ (a konkretnie dokonało się w Kanie Galilejskiej). Bezpośrednia numeracja znaków (w dalszej części Ewangelii zarzucona) może stanowić ślad istnienia tzw. źródła znaków, tj. jednego z kilku źródeł pisanych, które – po odpowiednim zredagowaniu – weszły w skład ostatecznego tekstu Ewangelii Jana.

         Cała perykopa podkreśla dwojakie znaczenie cudu w Kanie. Ów „znakˮ ukazuje wartość wiary oraz moc Jezusa do obdarzania życiem. Są to dwa z wielkich tematów samej Czwartej Ewangelii (nierzadko ukazane kontrastowo: wiara – niewiara oraz życie – śmierć).

 

Autor: Romuald Tomaszewski